Inspiracja: Caught A Ghost - Time Go
Powiedziała
mi, bym poczekał. Na początku cieszyłem się, że dała mi szansę. Z upływem czasu
zacząłem wątpić. Przecież nie byłem idealny i nigdy nie liczyłem na miłość
kogoś tak wspaniałego. To ona nauczyła mnie wierzyć i kochać. Zaufałem jej i
się zawiodłem. Teraz po raz kolejny patrzyłem na wschód słońca. Sam.
Kiedyś
razem siedzieliśmy na plaży i podziwialiśmy wynurzającą się zza horyzontu
gwiazdę. Wcześniej myślałem, że to zachód jest bardziej romantyczny. Ona
uświadomiła mi, że przecież wieczorem żegnamy się z kolejnym dniem. Coś umiera.
To właśnie dlatego wschód miał tę swoją magię. Wszystko budziło się do życia,
miało je jeszcze przed sobą. Przez równo dwa lata, dzień w dzień, wstawaliśmy
na tyle wcześnie, by zacząć dzień razem ze słonecznymi promieniami.
Siedemset
trzydziestego pierwszego dnia kazała mi wyjść z domu samemu. Obiecała, że na
pewno zdąży na plażę. Posłuchałem jej. W końcu ukochanym osobom się ufa,
prawda? Lecz tego dnia obejrzałem wschód samotnie. Zawiodłem się. Fale obijały
się o brzeg i delikatnie rozlewały wokół mych stóp. To uczucie zimnej wody obmywającej
moje nogi też polubiłem dzięki niej… Ale czy to miało teraz jakieś znaczenie?
Przecież wystawiła mnie do wiatru. Zniszczyła naszą ukochaną tradycję.
Słońce
zaczynało już znikać za horyzontem, a ja wciąż czekałem. Nie miałem ochoty się
stamtąd ruszać. Nie odczuwałem głodu ani pragnienia. Postanowiłem, że
dzisiejszy zachód będzie pożegnaniem. Z nią. Z nami. Wtedy właśnie poczułem
delikatny uścisk na ramieniu.
-
Czasami się na chwilę rozstaniemy, ale wystarczy, że spojrzymy na słońce i
będziemy wiedzieli, że to drugie wcale nie znajduje się tak daleko, że
rozświetla cały nasz świat, bo ma stałe miejsce w naszym sercu. Też
obserwowałam dziś wschód, tyle że z innej plaży. Miałam nadzieję, że tu zaczekasz,
ale na wszelki wypadek poprosiłam naszą ognistą gwiazdę, by jakoś cię zatrzymała.
Nie
wiedziałem, co powiedzieć. Chwyciłem tylko jej rękę, wciąż spoczywającą na moim
ramieniu. Usiadła koło mnie i wtuliła się w mój tors. Dopiero w te chwili
spostrzegłem, że jest ubrana w koszulkę na ramiączkach, a ani pora roku, ani dnia
raczej nie pasowały do takiego stroju, więc przysunąłem ją jak najmocniej do
siebie, by oddać jej trochę własnego ciepła. Zrozumiałem, iż na tym właśnie
polega miłość – na dzieleniu się wszystkim z tą drugą osobą, nawet jeśli wiąże
się to z poświęceniem jakichś własnych korzyści. Słońce przecież dzieli się
swoimi promieniami ze wszystkimi.